Recenzje · Współpraca

Zabójstwo na cztery ręce – Karolina Morawiecka

Powieść pieprzna ze szczyptą humoru, ironii i sztuki kulinarnej.

Jeśli szukacie lekkiej, zabawnej książki to polecam Wam historie o wdowie po aptekarzu.

Nie ma tu rozlewu krwi, tuzina trupów. Za to jest creme de la creme, prawdziwego kryminału, dedukcja w czystej postaci. Krąg podejrzanych i Ona, wdowa po aptekarzu, Herkules Poirot w spódnicy (zapewne w odrobinę przyciasnej garsonce).

Karolina Morawiecka, wdowa po aptekarzu to kobieta dynamit. Najmądrzejsza, najskromniejsza i nieomylna główna bohaterka, jaką kiedykolwiek poznałam. Pełna przesady. Ale to nie przeszkadza, tylko bawi.

Powieść detektywistyczna autorki Karoliny Morawieckiej posiada wielu ciekawie wykreowanych bohaterów. Jedną z nich jest wierna towarzyszka wdowy po aptekarzu, siostra Tomasza, która wygłasza feministyczne poglądy. Z takim duetem nie można się nudzić.

Obie zostają zaproszone na wesele pana Rafałka, miejscowego policjanta i złotowłosej Alinki.

I znajdują tam trupa, Tomasza Czai, miejscowego listonosza. No iście imprezowo.

I co sobie ten morderca myślał? Dokonać morderstwa w czasie wesela? Nie z nami takie numery. Znajdziemy Cię.

Aby nie popsuć świetnego humoru nowożeńcom, postanawiają zamknąć magazyn, gdzie znalazły ciało.

„Wesele się ma, siostrzyczko droga, tylko raz! Ja nie pozwolę, żeby taki dzień, taką uroczystość zepsuć! Nie moim znajomym! Nie, kiedy ja tu jestem!”.

Decydują, że powiadomią policję dopiero rano. Ale przecież jako sumienne obywatelki muszą pomóc policji.

I postanawiają przeprowadzić swoje prywatne śledztwo, w którym pomaga im zaprzyjaźnione małżeństwo. Wiadomo, że mordercą jest ktoś z gości, tylko jaki miał motyw?

Dodaj komentarz